wtorek, 20 sierpnia 2013

Ironman spoglądając na tęcze.

Wprowadzone ostatnio w Rosji prawo anty-homoseksualne bardzo spodobało się posłowi Prawa i Sprawiedliwości – Janowi Tomaszewskiemu – do tego stopnia że postanowił dać upust swojej radości, dzieląc się nią, tymi oto słowami.

Nie mam nic przeciwko takiej orientacji, ale mam swój światopogląd. Toleruje ich ale nigdy nie zaakceptuje. W futbolu jest to niemożliwe. To męska gra kontaktowa. Nie wyobrażam sobie, żeby gej był w szatni. (…) Osobiście chciałbym aby w Polsce było takie prawo jak w Rosji.

Cóż. Mimo, iż nie podzielam niektórych poglądów, cenie sobie konserwatywnych polityków. Znaczy tych którzy swoje wartości potrafią wyłożyć w ludzki sposób. Konserwatysta jawi mi się jako żelazny, nieugięty obrońca swoich racji – abstrahując od nich – racji w które wierzy.

Pan Jan Tomaszewski to taki współczesny konserwatysta. Żelazny szkielet, zalany betonem. Niby efekt ten sam, ale wszyscy wiedzą że metalu tam niewiele, a całość spaja betonowe rozumowanie.

Winszuje uporu z jakim Pan Tomaszewski stara się cofnąć zdobycze wolności obywatelskiej. Zastanawia mnie również to, czy rzeczywiście wszyscy homoseksualiści rzucają się na niczego niepodejrzewających heteroseksualistów, że powstał pogląd wyartykułowany przez w/w Pana.

Mój dzisiejszy wpis zakończę parafrazując słowa posła PiS – u. Osobiście chciałbym aby w Polsce, tak jak w Rosji nie było Pana Tomaszewskiego.


wtorek, 25 grudnia 2012

Śnięta

Merry Kiss-my-ass

Święta. święta.

Jakie to urocze, że święta nie wprawiają mnie w tak cudowny nastrój jakbym chciał. Zresztą święta uważam oficjalnie za zakończone. Dokonał tego mój szanowny dziadek życząc księdzu pociechy z córek... Cóż to znak że armagedon się rozpoczyna a my powinniśmy zachować resztki instynktu samozachowawczego i pierzchać gdzie się tylko da by siła uderzeniowa nie dopadła nas.

Choć może nie powinienem narzekać? Tak w ramach świąt i dla odmiany nie narzekać. Choć raz.

Nie myślę że to głupi pomysł. Ja lubię narzekać. Czuję się jak Grinch, no może nie jestem tak zielony i jestem zdecydowanie bardziej urodziwy - ale narzekanie nikomu jeszcze nie zaszkodziło.

Tradycji stała się zadość. Każdy z nas ma kultywowane rok rocznie tradycję. Prawda?

Oczywiście że tak. U mnie w domu tradycją jest oglądanie (dziadek zmusza więc nie ma zmiłuj się) filmów o tematyce wojennej. IV wieki w 2 dni. Zaczynamy od Potopu a kończymy na II wojnie światowej (okazjonalnie na wojnie w Wietnamie jak czas pozwala) Jestem święcie przekonany że Pan Starszy te filmy zna na pamięć (na Alzheimera to ja bym nie liczył bo doskonale pamięta każde słowo które się wypowiedziało) ale mimo to za każdym razem unosi brwi najwyżej jak się da i niewinnym głosem rzecze: "(...) nie przełączaj tego nie oglądaliśmy(...)" Dramat i to z tych mniej fajnych

Cóż wypada mi cierpieć w milczeniu. Cierpienie uszlachetnia. Mówcie do mnie diament od dziś

sobota, 13 października 2012

Nie hipsteryzuj mi tu.

Parę słów moi kochani dziś o hipsterach. Temat z pozoru błahy, jednak skoro bardzo często nazywa się mnie hipsterem, (dziewczęta kocham Was) to należało by się do tego jakoś odnieść. Więc słów kilka o hipsterowej pandemii.

Jak podaje nam moje ulubione źródło wiedzy (wahałem się czy będzie to wikipedia czy nonsensopedia - padło na wikipedię) hipster to...

 "(...)współczesna subkultura, funkcjonująca zarówno pośród nastolatków, jak i ludzi po 20. i 30. roku życia. Wyznacznikiem stylu hipsterów jest deklarowana niezależność wobec głównego nurtu kultury masowej (tzw. "mainstreamu") i ironiczny stosunek do niego oraz akcentowanie swojej oryginalności i indywidualności. Hipsterzy odkreślają silnie swój wizerunek, rozumiany zarówno poprzez wyrazisty i "artystyczny" strój (m.in. w stylu vintage), jak i poprzez wyjątkowe, nieszablonowe zainteresowania.(...)"

Tak. Czyli jeśli dobrze zrozumiałem nazwanie mnie hipsterem nie jest obelgą. Okej kamień z serca. Ale, ale odniosę się do mainstreamu. Co ja mam na to poradzić skoro nie posiadam telewizora? Pozostaje mi tylko ubolewać że go nie mam. Inna sprawa że nie mam również czasu by oglądać go, no ale jakbym się uparł. Co ja poradzę że muzyka rozrywkowa z trywialnymi tekstem i nieskomplikowaną melodią do mnie nie trafia. Mogę tylko ubolewać, ale daje mi to kopa bym poszukiwał w internecie tego co mi się podoba. Drodzy państwo, kto z Was zna Anę Magni? (taki pseudonim co ja poradzę!) a ja znam! i jestem fanem, który oczekuje jej kolejnych piosenek, może nawet bardziej niż nowej płyty Scissor Sisters. Poza tym współczesna muzyka bywa wtórna. Znowu mogę tylko nad tym ubolewać i ubolewam.

Abstrahując 3.10 miała miejsce premiera płyty Marii Peszek, peszek, teoretycznie powinniśmy się spodziewać szoku, doznać zachwytu no i byłem zszokowany (niekoniecznie tak jakbym tego chciał) liczyłem na coś więcej po załamaniu nerwowym w tropikach i braku pieniędzy na podstawowe i niezbędnie do przeżycia produkty takie jak shushi. Tak ode mnie dodam że płyta ma dwa mocne akcenty, reszta rozczarowuje. (czy tylko ja mam wrażenie słuchając sorry polsko że ktoś tu bardzo przedawkował Lady Gagę ? Mam nadzieję że to świadomy zabieg a nie przypływ natchnienia)

Jestem bezradny, hipsterzy nie noszą plecaków? Jak mawia stare polskie przysłowie wolność Tomku w swoim domku... Jak dla mnie wór marynarski, kubeł na śmieci, eko lodówka czy czego tam dusza zapragnie. Serio zastanawiacie się dlaczego chłopczyk który wygląda jak dziewczynka / Dziewczynka która wygląda jak chłopczyk / Chinka w stroju pandy - nie nosi plecaczka? Za każdym razem gdy zastanawiacie się nad taką pierdołą jedna z surykatek odwala kitę tudzież kopie w kopiec (normalnie powiedziałbym kalendarz, ale to  surykatka a ona jest na specjalnych prawach.)

I teraz dochodzimy do potencjalnego punktu problematycznego - oryginalność. Chodzenie z wiadrem może i jest oryginalne ale jest również głupie. Pomijam ze jest także strasznie niewygodne, ale cóż chcesz być oryginalny cierp w milczeniu i myśl o królowej. Różowe włosy? A walnij sobie je w żółte kropki, co mi do tego. Natomiast jeśli w ramach oryginalności masz sie zamiar nie myć - to niestety, trzymaj się jak najdalej ode mnie. Cenię sobie wygodę, cenie ludzi którzy cenią wygodę i cenie ceniących mnie ludzi za to ze cenię sobie wygodę. Ceńmy siebie. Parafrazując, spieszmy się kochać ludzi tak szybko dostają pierdolca.


niedziela, 9 września 2012

Relacja

Wpis stworzony w autobusie relacja Lublin - Wrocław którym to jechałem z chrapiącą (niemiłosierni) zakonnicą, po godzinnym recitalu cygańskiej orkiestry dętej (poczekalnia na dworcu PKS Lublin).

Oto moja osobista relacja z cudownego pobytu na wschodzie. Skupię się na Zamościu i choć spędziłem tu zaledwie kilka dni to uważam że miasto tak wielu kontrastów, zgrzytów i kuriozów zasługuje na wpis i powiedzmy na jakieś specjalne uhonorowanie. Bo wszyscy dobrze wiemy, że to o czym piszę z całą pewnością jest próbą zwrócenia uwagi, może nie do końca na to co dobre ale jednak. Zwróćcie ze mną proszę uwagę na Zamość.

Perła renesansu, 20 lat jako zabytek UNESCO achy i ochy jakie to ładne, perłowe i w ogóle awesome. Tak. Taaak...

...ej ale mogę być szczery?

no szału to nie ma.

Więc zacznijmy od początku. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I ja postanowiłem właśnie przedstawić parę punktów widzenia, zwłaszcza mi bliskich.

1) Pan R. "historyk" - dałem cudzysłów bo nie zanosi się w najbliższym czasie na to bym sie jakimś cudem obronił.
Jak wspominałem perła renesansu, PIĘKNA ZABUDOWA MIEJSKA (zaznaczam że tylko miejska czyli jakieś kilkanaście kamieniczek dookoła rynku + budynek sądu będący we władaniu Pana Zamoyskiego - ile ja się plotek na jego temat nasłuchałem) Mury warowne (zrekonstruowane tak że Fidel Castro z tym Zigguratem byłby dumny, nie wiem skąd oni wytrzasnęli te czerwone cegły ale powiem tak - to aż razi. Twierdza (Bastion) z tarasem widokowym - będę szczery do bólu - no kogoś nieźle p @ # $ % ł o.  Kukły w strojach powstańczych, bar, armata i sklep z gospodarstwem domowym w obrębie 5 kroków od siebie. Kolejność zwiedzania jest taka: najpierw bar potem reszta, człowiekowi przynajmniej wszystko jedno i się nie dziwi jak na to patrzy. Mało tego manekin niczym wytrawny psychoterapeuta wysłucha ze zrozumieniem. No jednym słowem "aleocochodzi". Wszechobecny patos. Bohaterów broni, powstańców, dzieci Zamojszczyzny, Obrońców czegoś tam generała jakiegośtam, marszałka Piłsudskiego - ja się zastanawiam czemu ludzie mówią sobie cześć zamiast salutować to byłoby bardziej na miejscu. Ulica Królowej Jadwigi - błąd merytoryczny, który mnie osobiście zabolał. Ładny Park miejski w stylu chyba francuskim. ładne no i to chyba tyle b mi wyrzut na sumieniu pęknie.
                                                                  fot. zamojski rynek

2) Pan R, żydolog.
No mamy ładnie odrestaurowaną synagogę. Kompletnie pustą w środku nie licząc kandelabra i jednej menory. Serio? Tylko tyle? Na wszelki wypadek zawsze w ramach cegiełki wrzucam im 20 zeta do skarbonki może kiedyś to się zmieni. Za to miłe zakoczenie (jedyne) w urzędzie miejskim. Nad wejściem uroczo skrzyżowane jad i coś z Boskim okiem.

                                                                    fot. synagoga

3) Pan R. Mediteranista.
   ... O jak sucho ma ta palma.


4) Pan R. dzieciak.
Może i mam 22 lata, ale czuję się dzieckiem. Przynajmniej mentalnie. Żelek, lodów i łakoci nie odmawiam. Tak jak alkoholu i modlitwy.
Więc reasumując wiek obecny plus wiek który osiągnąłem mentalnie podzielony przez dwa i wyszło mi 13 Co daje mi pełne prawo czuć się dzieckiem. Amen.
Więc jeśli chodzi o rozrywki które mnie by zadowoliły:





Tak no to przechlapane mają te dzieci bo z wyjątkiem zestawu happy meal. Którego z wiadomych względów nie zjem szału nie ma. A nie wróć. Są tu genialne cukiernie i lodziarnie. No sorry jakbym mógł to na okrągło wpierdzielałbym coś słodkiego. No i jeden plus ścieżka rowerowa która zaczynała się pod moim domem i prowadziła niemalże dookoła miasta. A że znalazłem moje stare rolki. To do tej pory słabo mi się robi jak zrobię nawet najmniejszy krok.
Jest jeszcze zoo, ale nie wiem czy widok tych smutnych minek w jakikolwiek sposób poprawiłby mi humor. Sorry chyba nie. Ergo odpuściłem sobie tą wątpliwą przyjemność.

5) Pan R. poszukiwacz tęczy.
Jako zagorzały jednorożec, zwolennik wszystkiego co różowe i puchate czułem się osamotniony, ludzie co z wami.

6) Pan R. ten od mody.
Mój styl przez niektórych (tych podłych - tak Ada o tobie mówię i Ty Baronie również masz to na swoich barkach) określany mianem hipsterowego spotkał się z niezrozumieniem, ba swego rodzaju alienowaniem. Skupie się na modzie męskiej. Bo to bliższe memu serce i uwierzcie mi płakałem przez dwie noce bo nie mogłem się przyzwyczaić. Panowie noszą tu ... werble... bum, tratatatata... czarne spodnie dresowe zestawione z białymi skarpetami frote i butami (znanych firm - te z Lacoste wyglądały najbardziej komicznie) Oraz koszule poliestrowe z krótkim rękawem. Początkowo myślałem że to jednorazowy wyskok ale po paru dniach mi przeszło to w załamanie.




                                                          fot: faszyn przez duże srebrne Fa.

I już tak reasumując ten mój Zamojski lament. Ci ludzie tutaj są dziwni.



Coś ładnego na koniec: Cerkiew pod wezwaniem św. Mikołaja Cudotwórcy w Zamościu – prawosławna cerkiew parafialna.



piątek, 17 sierpnia 2012

Starość ?

Dzisiejszy mój wpis poświęcony będzie starości. Często mawiam, że starość nie radość, śmierć nie wesele. Cóż jest to niewątpliwie wina moich podopiecznych. Kiedyś miałem okazję odbyć smutną (dla mnie oczywiście) rozmowę z 11 latkiem. Brzmiała ona mniej więcej tak:

                                   11 latek: Ej a ile ty masz właściwie lat?
                                   Ja: Dwa razy tyle co Ty.
                                  11 latek: O jezu! Jaki Ty stary jesteś...

Cóż moja mina pewnie była bezcenna, niemniej jednak skłoniło mnie to do refleksji, rzadko się to zdarza niemniej jednak jeśli się trafi to wnioski są niecodzienne. Postanowiłem kuć krem przeciwzmarszczkowy, zacząłem biegać, nowa dieta dodająca wigoru, ogólnie cel być jak młody Bóg. Apollo i Hermes w jednym.

Krem nie działa, wiem to! Darowałem sobie

Reszta całkiem dobrze wpływa na mój organizm, jeszcze nie rozleciałem się biegając więc cóż nie jest tak źle. Ostatnio zaliczyłem nawet malutki sukces, trasę przebiegłem bez ani jednego zgonu czy przerwy na złapanie oddechu - wyrabiam się jednym słowem, moja kochana rodzicielka mówi że mi odwaliło. Wiem to zazdrość, ja to po prostu wiem.

Ale do rzeczy ważnych, starość starością, ale wszyscy zapominają że urodziłem się już po upadku komunizmu. Ja nie jestem "Born in PRL" - Młody Bóg powrócił. Ergo, stary nie jestem, ja po prostu jestem strasznie leniwy.

A koronnym dowodem na to że jeszcze niezłe dziecko ze mnie jest to co potrafię robić w piątkowy wieczór. Nie, nie. Pewnie myśleliście że szaleję na jakiejś super imprezie? Nic bardziej mylnego. Otóż oglądam piątą część Harrego Pottera w pidżamie z Wallym, chrupiąc ciasteczka oreo popijając je mlekiem w kubeczku z misiem. Amen.

  

niedziela, 12 sierpnia 2012

ajm stil alajf

Powrót do żywych. Siedząc z psem na kolanach, papierosem w jednej, i kubkiem kawy w drugiej ręce zastanawiam się co to właściwie się wydarzyło [nie nie palę, ba nie mam nawet tego papierosa, ale pomyślałem że będzie to wyglądać dużo lepiej - wszak każdy orze jak może.] Cóż nadszedł czas by po dość długiej nieobecności powrócić do rzeczywistości. Jestem dorosły co prawda nie daje mi to uprawnień by biegać nago po ulicy ale ogarniam się. Ogólnie dochodzę do smutnego wniosku ze dorosłość ssie.

Parę zmian w życiu Pana R. zaszło, się okaże czy na lepsze. 

1. Usamodzielniłem się! - czekam na gratulacje. Żółto-szare ściany troszkę mnie przerażają ale powoli oswajam się - bywało gorzej - po różu połączonym z bielą nic nie jest mi straszne. Niestety przeprowadzki to okropna sprawa. Dużo zachodu, bieganiny i tego typu pierdół. (Dziękuję tym wspaniałym osobą które odezwały się na mój apel o poszukiwanie ekipy do przeprowadzki i wielkie dzięki za wniesienie biurka na 3 piętro.) Dalej nie wiem jak obsługiwać kuchenkę indukcyjną, mikrofalówka zawsze wskazuje godzinę zero a sąsiedzi mają dziecko. Najgorsze jest to że nie do końca wiem jak wnieść moje buty i ciuchy - no ale spokojnie problem odwleczony w czasie nie istnieje. Stwierdzam że chyba mam za dużo ubrań.

2. Wolna dupa ze mnie. CV wraz ze zdjęciem i pudełkiem czekoladek proszę wysyłać do mnie.

3. Czy ktoś może ma pomysł jak rozwiązać umowę o internet z Orange? To się tylko wydaje takie proste - problematyczne jest to że tej umowy nie mam podpisanej. 

4. I już kończąc. Drodzy moi kochani chyba się starzeję, a na starość mój lotny umysł ulega przytępieniu. Cięte i niezwykle trafne riposty coraz trudniej się wymyślają. A ich poziom pozostawia wiele do życzenia Ergo cieszmy się młodością tak szybko mija. Dokonując parafrazy - Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiadomo czy zdążysz zjeść je do końca.

wrócę tu. wkrótce.



niedziela, 18 marca 2012

Lenistwo.

Tak, tak jestem leniwy ale uważam że to jedna z moich lepszych cech.  Wczoraj pół dnia planowałem co mam dziś zrobić (zajęło mi to tak dużo czasu ponieważ to bardzo ważne, wyczerpujące i trudne zadanie) Obudziłem się dziś i byłem gotowy do działania.

Wstałem . . .

Uruchomiłem ekspres . . .

Zrobiłem kawę . . .

i chęci/siły odpłynęły. Ale przysięgam próbowałem. Jak mawiają dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Czyli spokojnie mogę otwierać firmę brukującą - piekło będzie całe w kamieniu.

Pozostawiając w kegach piekielnych jestem święcie przekonany (o ironio!) że w piekle stałym elementem są poranne wykłady dr-a Galewskiego (tak wykłady ze sztuki o 8 rano bolą podwójnie albo nawet i potrójnie - w każdym razie jest dramat. Spokojnie można  z nudów strugać drewniane figurki z mydła) Czy tylko mnie zasmuca fakt że o rzeczach ciekawych i pięknych można mówić w taki sposób że człowiek własnoręcznie ma ochotę wykopać sobie dół?

I tak mi się przypomniało. Pozostając przy tematach funeralnych. Byłem ostatnio na pogrzebie, jak ostatni kołek zjawiłem się o wiele za wcześnie i miałem okazję być niemym świadkiem niecodziennej sceny. Para w podeszłym wieku spóźniła się, kondukt poszedł bez nich. Zdarza się.
Nagle słyszę takie oto słowa:

- No popatrz, nie poczekali na nas. Przecież Frankowi to wszystko jedno . . .


i tym akcentem zakończę. Szczęścia Wam